środa, 5 sierpnia 2015

5. Zimno, deszczowo, nieprzyjemnie.


Stała przy głównym wyjściu i ze zdenerwowaniem wykrzywiała palce. Miała pilnować, by każdy pierwszoroczniak dotarł na mecz, ale nie potrafiła się skupić. Co prawda, Jasmine wyglądała na niezwykle zdeterminowaną dzisiejszego ranka, ale Florence nie dała się zwieść. Doskonale dostrzegała chwile, w których jej przyjaciółka zastygała na sekundę rozpamiętując wczorajszy wieczór oraz wielkie cienie pod oczami. Wypadkowa była taka, że stresowała się nie tylko meczem, ale też spokojem wewnętrznym panny Wood.
Kiedy była pewna, że cała szesnastka pierwszorocznych Krukonów wyszła z zamku, kiwnęła do stojącej po drugiej stronie drzwi Carli Carney, że wszystko w porządku. Carla, prefekt naczelny Hufflepuffu, podniosła do góry kciuk i uśmiechnęła się szeroko pokazując tym samym aparat na zębach. Nie przepadała za Quidditchem i zawsze zgłaszała się na ochotnika, by zostać w zamku pilnując uczniów zmierzających na mecz.
Florence poprawiła swój szalik w niebieskie i brązowe pasy, a następnie wyszła na dwór. Wiał nieprzyjemny wiatr, który targał jej krótkie blond włosy, a ponadto siąpiła mżawka. W pośpiechu nałożyła na głowę czarny beret i przyśpieszyła kroku. Miała nadzieję, że Aaron, bądź Yuna zajęli jej dogodne miejsce, tak jak prosiła.
Kiedy dotarła do odpowiedniej wieży widokowej mecz już się zaczął. Widziała jak jej przyjaciółka pikuje w powietrzu szukając złotego znicza. Szybko wbiegła po schodach i usiadła na przyobiecanym jej miejscu, tuż obok Aarona. Uśmiechnął się do niej na powitanie, a ona skinęła mu głową.
- I jak jest? - zapytała, sadowiąc się wygodnie i wytężając wzrok. Siedziała na trzeciej ławce od końca, dokładnie na środku, więc miała idealny widok na to, co działo się na boisku.
- De-eszcz się wzm-wzm-wzmaga - powiedział, a następnie pokręcił głową. - Charlie wypu-pu-puścił przez to-to-to kafla. - Westchnął.
Dziewczyna przygryzła wargę. Nie było dobrze. Gryffindor miał już pierwsze dziesięć punktów, a na Claire Hart wybitnie uwziął się tłuczek. Zauważyła, że Potter zawisnął nieruchomo nad środkiem boiska i nieśpiesznie przyglądał się grze. Nie widziała jego twarzy, ale była niemal pewna, że uśmiecha się kpiąco. W tym samym czasie, Jasmine krążyła metodycznie na różnych wysokościach, by wypatrzyć małą, złotą kulkę. Nagle, przyśpieszyła gwałtownie, a następnie zawróciła miotłę. Po krótkiej chwili doleciał do niej James, spychając ją z toru. Jednocześnie rozglądał się, szukając wzrokiem tego, co wypatrzyła dziewczyna.
Oboje pikowali niebezpiecznie w dół, na boisku rozległ się doping dla obu szukających, w powietrzu czuć było napięcie. Florence nawet nie zdała sobie sprawy, kiedy wstała z miejsca i zaczęła głośno skandować nazwisko swej przyjaciółki.
Niespodziewanie, w polu widzenia panny Monroe, tuż po prawej stronie od trybuny, kilkanaście metrów od niej zauważyła złotego znicza. Zamarła, nie bardzo rozumiejąc o co chodzi. Spojrzała na swą przyjaciółkę, wciąż lecącą gwałtownie w dół wraz z Gryfonem. Zamarła z otwartą buzią. Jej zdziwienie powiększyło się jeszcze bardziej, gdy Wood trochę ponad dwadzieścia metrów nad ziemią, odbiła w górę, a następnie, tego Florence była pewna, z uśmiechem na ustach skierowała się w stronę trybun.
Potter, zaskoczony zmianą akcji, wciąż wypatrując znicza, którego nie mógł tam zobaczyć, zahamował gwałtownie tuż nad ziemią robiąc przy tym zwis leniwca, przez co stracił pięć sekund.
Te pięć sekund wystarczyło, by Jasmine doleciała do upragnionej złotej kulki. Doskonale zdawała sobie sprawę, że wtedy jej nie dostrzegła, że niemal cały czas krążyła po wschodniej części boiska...
Wood złapała złotego znicza w piętnastej minucie gry. Był to jeden z najkrócej rozgrywanych meczów w historii Hogwartu.
Zadowolona z siebie wyciągnęła rękę w geście zwycięstwa, a kiedy przelatywała obok Krukonów puściła do nich oko.

* * *


"Najpiękniejsza, najcudowniejsza,
to Wood nasza jest!
Ona od Lwów potężniejsza,
to Wood nasza jest!"

Cały pokój Krukonów rozbrzmiewał tą przyśpiewką do późnych godzin nocnych. Nikt dokładnie nie wiedział, kto ją wymyślił, choć pewne podejrzenia padały głównie na samą zainteresowaną. Co nie zmieniało faktu, że przez kilka dni, piosenka ta była hitem na miarę "Rozgrzej me serce" Celestyny Warbeck. 
Oprócz niej, głównym tematem na który rozprawiono była kariera ich szukającej, o którą upomniała się dziś po meczu sama Gwenog Jones. Już teraz każdy młody Krukon zapragnął posiadać autograf ich starszej koleżanki. I choć Florence podejrzewała w tym w jakiś grubszy interes na parę galeonów, to z rozbawieniem patrzyła jak jej najlepsza przyjaciółka podpisuje coraz to dziwniejsze rzeczy. Zaprotestowała dopiero wtedy, kiedy ktoś podsunął jej parę białych skarpetek. 
Drugim tematem rozmów była mina Jamesa Pottera, na wieść o przegranej. Podobno jeszcze nikt nigdy go nie widział w takim stanie. Plotka ta szybko wprawiła Jasmine w wyśmienity humor do końca wieczoru. 
O drugiej w nocy, panna Wood w końcu usiadła obok Monroe i wziąwszy jej rękę, odciągnęła ją od pisania listu do matki.
- Winszuję ci posiadania tak niezwykle przebiegłej i mądrej przyjaciółki - powiedziała pompatycznie dziewczyna, a Florence zaśmiała się widząc jej zadarty nos i udawane spojrzenie wyższości. 
- Aż dziw bierze, że nikt nie chciał cię wsadzić do Slytherinu.
- Slytherin, Ravenclaw, Hufflepuff, co za różnica. Dziś liczy się tylko to, że zmiażdżyłam Pottera. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz