Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mugoloznawstwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mugoloznawstwo. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 lutego 2014

1. Mugole, a ferie zimowe

Florence Monroe wiele dałaby, by być teraz w innym miejscu. Spojrzała na swój zegarek, na wskazówki, które ułożyły się w taki sposób, że wyglądały jak wąsy wymalowane na twarzy Kermita Żaby, która znajdowała się na cyferblacie. Westchnęła przeciągle, odwracając kolejną stronę jej podręcznika do zaklęć.
Jej wzrok prześlizgiwał się przez kolejne zdania. Nawet nie starała się ich zrozumieć. Pokręciła głową, a po chwili wyciągnęła z książki złożoną kartkę, którą wcześniej schowała przy rozdziale mówiącym o Merwynie Maliciousie.
Otworzyła ją i po raz kolejny przeczytała słowa, które znała już niemal na pamięć.


20.12.77., Bath

Florence, kochany kwiatuszku!

Jak mijają Ci dni w Hogwarcie? Gdy byłam w twoim wieku, nie wyobrażałam sobie życia poza tą szkołą. Czy aby na pewno dobrze się czujesz? W ostatnim liście wspominałaś o przemęczeniu w związku z lekcjami ze starożytnych run. Razem z ojcem martwimy się o Ciebie, skarbie.
Niestety, Harvey został oddelegowany do Londynu w sprawie nowych napaści na niemagicznych. Nie rozumiem co się dzieje z dzisiejszymi czarodziejami… ale do sedna.
Razem z Ministrem Magii ma stworzyć nowy Departament do Spraw Ochrony Mugoli. Z tego, co się zapowiada, widzę, że może trochę to potrwać. Wiem tylko, że twój tata stanie na jego czele, a później otworzy podobne oddziały, czy tam placówki (nigdy nie jestem pewna jak Harvey je nazywa) w całej Europie, a może nawet i w Ameryce.
Piszę to wszystko, dlatego że jadę wraz z nim i w tym roku będziesz zmuszona zostać całe ferie w Hogwarcie, kochana.
Bardzo nam z tego powodu przykro, ale nie martw się – już niedługo będziemy razem, a Edgar doniesie Ci prezent od nas.
Pozdrowienia z zimnego Bath,
Mama



Zgięła na powrót list, schowała go do książki, a następnie ją zamknęła. Rozejrzała się.
Wielka Sala była niemalże pusta. Mogła policzyć wszystkich uczniów siedzących przy czterech stołach na palcach obu dłoni. Wszyscy mieli zrezygnowane twarze i z zazdrością w oczach patrzyli na ostatnie niedobitki, które wyjeżdżały do domu na ferie. Przez ostatnie sześć lat też była jednym z nich.
- Panno Monroe! Panno Monroe! – Z gorzkich rozmyślań, wyrwał ją skrzekliwy głos profesora Flitwicka. Szedł w jej stronę szybkim krokiem ze zmartwioną miną. Wstała od stołu i podeszła do opiekuna jej domu.
- Tak, panie profesorze? – zapytała. Twarz nauczyciela nabrała niezdrowego, czerwonego koloru za sprawą zmożonego wysiłku.
- Panno Monroe, mam nadzieję, że dopilnowała pani, czy aby wszyscy pierwszoklasiści, którzy wyjeżdżają na ferie, dotarli na peron?
- Oczywiście, panie profesorze – odpowiedziała poważnie dziewczyna i nieznacznie poprawiła swoją odznakę Prefekta Naczelnego. Flitwick pytał o to samo co roku, w okresie przed feriami oraz wakacjami. Zwracał szczególną uwagę na bezpieczeństwo swoich podopiecznych, a już zwłaszcza odkąd pojawiły się pogłoski o martwych ciałach rodzin czarodziejskich znalezionych w ich własnych domach, czy napadach na mugoli.
- Jakżeby inaczej – powiedział, uśmiechając się. Na jego twarzy odbił się wyraz ulgi, a następnie pstryknął w powietrzu palcami. – Prawie bym zapomniał. Jako opiekun Krukonów, chciałem tylko wspomnieć, że jeżeli wciąż jesteś zainteresowana pracą w Ministerstwie Magii w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów, to od przyszłego semestru będę prowadził zajęcia z mugoloznawstwa, zanim profesor Dumbledore nie znajdzie innego nauczyciela na moje miejsce. Wiem, że w twojej rodzinie praca w Ministerstwie to już tradycja…
- Dziękuję za informacje, nawet profeso…
- Profesorze Fltwick! – przerwał jej wysoki, niezwykle chudy chłopak. Podbiegł do niskiego nauczyciela i skłonił się lekko. Miał na sobie wymiętą szatę Gryffindoru, a na jego zmęczonej twarzy malowało się podekscytowanie.
- Och, Lupin! – Filius Flitwick pokręcił głową. – Jak zwykle w gorącej wodzie kąpany. Właśnie przerwałeś pannie Monroe. – Chłopak zaczerwienił się i posłał Florence krótkie spojrzenie. – Ale skoro już tutaj jesteś, to mów.
- Profesor McGonagall twierdzi, iż od przyszłego semestru będzie pan profesor nauczał mugoloznawstwa – powiedział szybko chłopak. Przy każdym wypowiedzianym słowie gestykulował rękoma.
- Owszem Lupin, owszem. Po twojej twarzy wnioskuję, że również chcesz się zapisać, prawda? – zapytał z uśmiechem. Młody Gryfon kiwnął potakująco głową. – Więc przez te niecałe dwa tygodnie masz czas, by zaopatrzyć się w podręcznik pana Gerarda Seshelby'ego w Esach i Floresach – dodał, drapiąc się po brodzie. – A teraz państwa zostawiam, obiecałem dyrektorowi, że udekorują choinkę – powiedział uradowanym głosem i wyminął ich szybkim krokiem zmierzając w stronę stołu nauczycielskiego.